Moja przygoda z minerałami rozpoczęła się już dość dawno. Kiedyś pisałam już o moim ulubionym podkładzie mineralnym do codziennego stosowania KLIK. Dziś natomiast napiszę parę słów o moich różach i bronzerach Everyday Minerals.
Nie mam niestety pełnowymiarowych opakowań, a próbki zamówione na all za grosze (ok. 3 zł). Pomyślałam, że zamówię kilka, szybko zużyję, wybiorę te, które najbardziej przypadną mi do gustu i wtedy kupię pełnowymiarowe słoiczki. I tu się myliłam, myśląc że pójdzie mi szybko z ich zużyciem:) Róży tych używam od ponad pół roku, a w woreczkach jeszcze dna nie widać:) Tak więc, kosmetyki te są niesamowicie wydajne. Dzięki temu, że są naprawdę mocno napigmentowane, potrzeba niewiele aby uzyskać odpowiedni odcień na twarzy. Co więcej, minerały te pozwalają wspaniale stopniować ten efekt. Od lekkiego, subtelnego muśnięcia, po niemal teatralny efekt.
Za co jeszcze je lubię? Za to, że pięknie stapiają się ze skórą, dając bardzo naturalny wygląd. Ponadto bez problemu utrzymują się na policzkach cały dzień, wyglądając przy tym świeżo i estetycznie.
Nie mam swojego ulubionego koloru. Wszystkie wyjątkowo mi się podobają i szczerze mówiąc nie wiem który kupię jako pierwszy w pełnowymiarowym opakowaniu....:) Jedynie będę poszukiwać innego odcienia bronzera. Odcień Everyday Bronzer jest zdecydowanie za ciemny do mojej jasnej karnacji. Przez to łatwo zrobić sobie nim plamy, trzeba mieć wprawną rękę. Soft Bronzer jest już lepszy, jednak odrobinę za jasny. Aby efekt był widoczny trzeba nałożyć go dość dużo. Będę próbować znaleźć coś pomiędzy, wtedy na pewno będę w pełni zadowolona.
Podsumowując, bardzo polecam Wam wypróbowanie róży/bronzerów EM. Ja pokochałam je od pierwszego użycia i jestem pewna, że na długo ze mną pozostaną:)
A Wy używacie minerałów?
Pozdrawiam,
Magdalen...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz