niedziela, 30 września 2012

Aktualizacja włosów - wrzesień 2012

Z dniem dzisiejszym chciałabym zapoczątkować na moim blogu comiesięczne posty z aktualizacją stanu moich włosów. W każdym z wpisów postaram się w kilku zdaniach podsumować miniony miesiąc, opisać pokrótce to czego używałam najczęściej oraz jak się moje sprawowały w ostatnim czasie:)

Wrzesień minął jak z bicza strzelił, czas więc sięgnąć pamięcią wstecz i porozmyślać o wrześniowym stanie włosów. Ciągle prowadzę akcje regenerację, staram się jak mogę aby doprowadzić moją czuprynę do jak najlepszej formy. Zawsze pamiętam o olejowaniu włosów. Na co dzień unikam mocnych szamponów, takie stosuję tylko raz na jakiś czas (tj raz na 1/2 tyg.). Po każdym myciu używam odżywki lub maski. Nie zapominam również o wcierkach, które według mnie są kluczem do zdrowych i mocnych włosów.

Na chwilę obecną mogę ocenić stan moich włosów jako dobry, natomiast niesatysfakcjonujący mnie do końca. Nadal mam do nich kilka zarzutów. Głównym moim problemem jest puszenie się włosów. Ciągle z tym walczę, testuję różne kosmetyki. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się znaleźć na to jakiś złoty środek:)
Ostatnio też zauważyłam znaczną poprawę nawilżenia moich włosów, dzięki czemu moje loko/fale lepiej się układają.


Teraz przedstawię Wam kosmetyki, których używałam najczęściej we wrześniu:


Od lewej:
* balsam do włosów Natura Siberica "ochrona i energia": bardzo intensywnie testowany przeze mnie. Na razie nie będę zdradzać szczegółów. Myślę, że niedługo pojawi się recenzja:)

* łopianowa maska do włosów Receptury Babuszki Agafii: tutaj również pojawi się recenzja:)

* szampon love2mix Organic z pomarańczą i papryczką chili. Mój hit ostatniego czasu. Naprawdę bardzo go lubię. Recenzja TUTAJ

* Joanna kuracja wzmacniająca: wspominałam już o niej w moim zakupowym poście (klik). Kurację rozpoczęłam w drugiej połowie września. Na razie to zbyt mało czasu, aby móc cokolwiek powiedzieć na jej temat.

*płyn do higieny intymnej Facelle: używany przede wszystkim do pierwszego mycia a dokładniej do zmywania olei. Płynem tym zmywałam tą najbardziej tłustą warstwę, następnie sięgałam po wyżej wspomniany love2mix. Solo sprawdza się też całkiem dobrze. Z pewnością kiedyś napiszę coś więcej o nim w osobnym poście.

*olejek łopianowy z kiełkami pszenicy i olejkiem jojoba: ciągle w fazie testów. Nakładam go na sklap oraz na całą długość włosów, czasami mieszając z olejkiem Alterra. Recenzja pojawi się na pewno po dogłębnym przetestowaniu:)

*szampon Eva Natura: szampon z SLES do mocnego oczyszczania włosów i skóry głowy. Jak wspomniałam wcześniej, używam go raz na tydzień/dwa tygodnie. Sprawdza się u mnie bardzo dobrze. Recenzja TUTAJ

* olejek Alterra migdały i papaja: mieszając go z olejkiem łopianowym nakładałam na długość włosów. Solo również sprawuje się dobrze.

Pozdrawiam,
 Magdalen...

wtorek, 25 września 2012

Zakupowy szał...:)

Ostatnio z zakupami poszłam na całość. Chyba powoli zaczyna dopadać mnie jesienna chandra i choćby mały drobiazg potrafi skutecznie poprawić mi humor:) Wy też tak macie? :D
Dziś podzielę się z Wami moimi nowościami, które w ostatnim czasie udało mi się zdobyć...:)
Będą to rzeczy kosmetyczne i ciuchowe:)

Na początek kolejna paczka ze sklepu http://setare.pl/

Zamówiłam:
* henna Khadi w kolorze Ciemny Brąz. To już moje szóste opakowanie tego produktu i na pewno nie ostatnie:) Uwielbiam kolor włosów, który uzyskuje dzięki tej hennie, to że włosy nie są zniszczone i bardzo się błyszczą. KLIK

*Toksańska maska do włosów Planeta Organica. Jest dla mnie nowością. Jestem niesamowicie ciekawa efektów:) Dodam, że stawiam jej wysoko poprzeczkę gdyż była dość droga. KLIK





Póki co maskę zdążyłam powąchać i niestety zapach mnie nie zachwycił. Jest bardzo męski. Pachnie jak krem do golenia, którego używa mój dziadzio...:D
Mam nadzieję, że działanie zrekompensuje ten zapach...









Kolejna część zakupów to "napad" na drogerię Wispol, którą udało mi się wyhaczyć w moim mieście. Jestem pod ogromnym wrażeniem jej asortymentu! Jest tam tak wiele kosmetyków, których wcześniej nigdzie nie widziałam! Myślę, że będę tam częstym gościem:)


Kupiłam:
*żel pod prysznic Lirene o zapachu irysa. Piękny zapach.... na razie tyle mogę powiedzieć:) 8,9zł - 250ml

*wcierka Jantar. Produkt wysławiony na wielu blogach, uwielbiany przez włosomaniaczki. Nie mogłam nie kupić:) Poużywamy zobaczymy... 9,9zł - 100ml

*kuracja wzmacniająca Joanna Rzepa. Również bardzo sławny produkt i jeszcze bardziej sławna buteleczka, która z pewnością będzie mi długo służyła. 7,99zł - 100ml

*Bielenda dwufazowy płyn do demakijażu oczu Czarna Oliwka. Miałam już bawełnę, awokado, teraz przyszła kolej na Czarną Oliwkę. 7.9zł - 125ml

*Joanna maseczka nawilżająca miód i cytryna. Potrzebowałam czegoś silikonowego, padło na maskę z Joanny. Moje włosy ostatnio płatają mi figle. Strasznie się puszą, są niepokorne i czasami wyglądam jakbym się naprawdę czegoś przestraszyła;/ Od ok. pół roku nie używam silikonów, ale myślę że silikony używane "z głową" mogą mi pomóc.





Zapach jest bardzo przyjemny. Delikatny, nie narzucający się.
7,5zł - 250g









A na koniec zakupy ciuszkowe:)
Obydwie rzeczy pochodzą z New Yorker'a. Jest to jeden z moich ulubionych i najczęściej odwiedzanych sklepów. Zawsze znajdę tam coś, co mnie zainteresuje w dość przystępnej cenie.




Buzka ta zauroczyła mnie swoim malinowym kolorem oraz słodką kokardką.
Cena: 39,95 zł













Kolejną rzeczą jest spódniczka. Nie wiem czy uda mi się założyć ją jeszcze w tym roku, ale na lato 2013 będzie idealna. Do zakupu skusiła mnie przede wszystkim cena: 19,95 zł. Poza tym uwielbiam chodzić w spódniczkach, sukienkach...:)









Tak właśnie prezentują się moje wrześniowe łupy.
A jak u Was z jesiennymi zakupami?
Pozdrawiam...:)

sobota, 22 września 2012

Recenzja: Szampon Love2mix Organic z pomarańczą i papryczką chili

Dzisiaj nadszedł czas na recenzję szamponu: Super Intensywnego dla wszystkich typów włosów Love2mix Organic - Ekstrakt z organicznej pomarańczy i papryczki chili - Stymulacja Wzrostu.
Co mówi producent?
Szampon zapobiega wypadaniu włosów i stymuluje ich wzrost, ma odżywcze i rewitalizujące działanie. Za pomocą zawartego w składzie organicznego ekstraktu z pomarańczy szampon głęboko oczyszcza włosy i skórę głowy, wzmacnia cebulki włosowe i pobudza wzrost włosów, odświeża skórę głowy. Organiczny ekstrakt z chili poprawia krążenie krwi, zapobiega wypadaniu włosów. Szampon ma przyjemny zapach, nadaje się idealnie do pielęgnacji każdego rodzaju włosów i skóry głowy.

Skład:
Aqua with infusions of Organic Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Organic Capsicum Frutescens Fruit Extract, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Sodium Cocoyl Glutamate, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Theobroma Cacao Seed Extract, Panax Ginseng Extract, Benzyl Alcohol, Sodium Chloride, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum Citric Acid, Lycopene, Caramel

Oprócz ekstraktu z pomarańczy i papryczki chili, znajdziemy tu również ekstrakt z ziarna kakaowca właściwego oraz ekstrakt z Żeń-szenia.


Cena, dostępność i pojemność:
* sklep http://setare.pl/ 18 zł KLIK
* sklep http://bioarp.pl/ 19 zł KLIK
Pojemność : 360 ml

Moja opinia:
Zacznę od tego, że bardzo polubiłam ten szampon. Kupiłam go z czystej ciekawości - niesamowicie zainteresował mnie jego skład. Raczej nie wierzę w zbawczą i intensywnie odżywczą moc szamponu, dla mnie szampon ma umyć mi włosy. Ten kosmetyk jednak bardzo mnie pod tym względem zaskoczył. Najważniejszą cechą na jaką wskazuje producent jest pobudzenie porostu włosów. Tutaj dość ciężko mi się  ustosunkować, ponieważ wraz z nim stosowałam tonik przeciw wypadaniu włosów-Receptury Babuszki Agafii, o którym pisałam TUTAJ. Myślę jednak, że to właśnie dzięki temu duetowi osiągnęłam tak imponujący, jak dla mnie, wynik 3cm na miesiąc. Jestem wręcz pewna, że szampon ten dołożył do tego swoje 3grosze :)

Szampon ten bardzo dobrze myje włosy, choć z olejami nie radzi sobie za pierwszym razem. Aby dokładnie zmyć olej musimy użyć tego szamponu dwukrotnie, co związane jest wtedy ze słabszą jego wydajnością. W związku z tym, że jest mi go szkoda, a na włosach zawsze gości u mnie olej, najpierw tą najbardziej tłustą warstwę zmywam płynem Facelle, a następnie używam tego szamponu. I tak jest idealnie. Tworzy się wtedy obfita piana, komfort mycia jest więc bardzo duży.
Szampon nie plącze włosów. Co więcej, podczas spłukiwania włosy są bardzo gładkie, miękkie i lejące. Mam wrażenie jakby nie potrzebowały odżywki:) Mimo wszystko jednak zawsze po odżywkę lub maskę sięgam:) Jest niesamowicie delikatny. Początkowo obawiałam się papryczki chili, bałam się, że wystąpi jakieś szczypanie, podrażnienie. Nic z tych rzeczy! Produkt ten absolutnie mnie nie podrażnia, skóra głowy jest bardzo ukojona. 
Ciężko stwierdzić czy wzmacnia cebulki włosowe, ale myślę że coś w tym jest. Moje włosy trochę mniej wypadają.
Zapach tego szamponu jest dość specyficzny. Wyczuwalna jest tutaj nuta pomarańczy, przełamana jednak goryczą. Fanką tego zapachu raczej nie jestem, ale nie jest on tak bardzo zły:) Nie utrzymuje się na włosach.

Konsystencja tego kosmetyku nie jest problematyczna, lekko żelowa. Kolor mocno pomarańczowy.
Wydajność określiłabym jako dobrą. Aby dobrze się rozpienił naprawdę nie potrzeba go dużo. Chyba, że będziemy zmywać nim oleje, wtedy wydajność będzie mniejsza.
Jeszcze jedną ważną kwestią jest jego bardzo wygodny aplikator. Nic nie musimy odkręcać oraz unikamy ryzyka, że wyleje nam się zbyt dużo produktu.

Podsumowując, na chwilę obecną jest to jeden z moich ulubionych szamponów do codziennego stosowania.  Z czystym sumieniem mogę go polecić:)

środa, 19 września 2012

Ulubione masła do ciała

W chwili obecnej mam dwóch ulubieńców w kategorii maseł do ciała.

Oto pierwszy z nich:

Isana Body Creme Sheabutter & Kakao


To masło było moim letnim hitem. Idealnie sprawdziło się u mnie właśnie o tej porze roku, przede wszystkim dlatego, że jest bardzo lekkie.
Szybko się wchłania, nie pozostawia uczucia lepkości na skórze. Gdy temperatura przekraczała 30 stopni było to dla mnie niezwykle ważne:) Rozprowadzanie tego produktu nie sprawia najmniejszej trudności, ponieważ nie zostawia on smug i w mgnieniu oka skóra wygląda lepiej. Jest bardzo dobrze nawilżona, miękka i aksamitna w dotyku.





Kolejną ważną kwestią, przynajmniej dla mnie, jest zapach. Balsam musi ładnie pachnieć, to konieczność:)
Isana warunek ten spełnia w stu procentach! Zapach jest obezwładniający! Jak waniliowo-kakaowy budyń lub lody o tym samym smaku:) Hmmm...:) Bardzo często wchodząc do łazienki otwieram opakowanie tylko po to aby upoić się tym zapachem. Warto też dodać, że zapach ten dość długo utrzymuje się na skórze po aplikacji.





Ogromną zaletą tego kosmetyku jest jego cena. Płacimy tylko 9,90 zł za 500ml opakowanie. Wydajność też jest bardzo dobra. Myślę, że wystarczy mi jeszcze na długo.











Konsystencja jest rzadka, co ułatwia szybkie wchłanianie się kremu. Kolor biały.
















Skład jest prosty i bardzo przyjazny.

Słyszałam też, że masła tego można używać do kremowania włosów.
Nie testowałam jeszcze tej opcji, jakoś nie mogę się przekonać, ale niewykluczone, że kiedyś to zrobię:)













Bielenda Czarna Oliwka

Z kolei moim zimowym ulubieńcem jest masło Bielenda Czarna Oliwka do skóry suchej i bardzo suchej. To masło w porównaniu do Isany jest znacznie bardziej tłuste. W chłodne zimowe i jesienne dni jest to u mnie mile widziane. Moja skóra w zimie zawsze staje się bardziej sucha niż latem. Spowodowane jest to głównie ogrzewaniem, które bardzo wysusza powietrze.
Dlatego Bielenda jest wtedy numerem jeden.
Jak wyżej wspomniałam masło to jest dość tłuste, dlatego też wolniej się wchłania. Jednak czas ten nie jest zbyt długi, myślę że jest OK:)
Produkt ten pozostawia na skórze tłustą warstewkę ale nie klejącą. Jest ona bardzo przyjemna.


Konsystencja jest bardzo gęsta, treściwa.

Jeżeli chodzi o działanie to przede wszystkim masło to bardzo dobrze nawilża i odżywia skórę. Sprawia, że staje się przyjemna w dotyku.
Nie mam żadnych zastrzeżeń co do działania tego kosmetyku, naprawdę bardzo dobrze się u mnie sprawdza.

Wydajność określiłabym jako dobrą, dlatego że nie potrzebujemy dużo produktu aby posmarować nim ciało.


Zapach jest bardzo przyjemny i mnie zadowala. Jak wcześniej wspomniałam zapachom produktów do ciała stawiam wysoko poprzeczkę, ale ten jest naprawdę w porządku.
Tyle tylko, że bardzo ciężko jest mi go określić... Pachnie raczej świeżo, jest intensywny, ale nie przytłaczający, na skórze utrzymuje się kilka godzin po aplikacji.

Cena to ok. 15 zł za 200 ml.
Często masła Bilelendy są w promocji
i możemy dostać je wtedy za 11,99.


Podsumowując, bardzo polecam te dwa masła. Są naprawdę dobre i ich cena absolutnie nie jest wygórowana. Myślę, że wypróbuję jeszcze inne rodzaje maseł z Bilelendy, bo wybór jest naprawdę duży. Póki co jestem niesamowicie zadowolona z tego co mam...:)

sobota, 15 września 2012

Sobota dniem dla włosów...:)

Nie wiem jak u Was, ale u mnie to właśnie w sobota jest dniem, w którym mogę więcej czasu poświęcić moim włosom:) Oczywiście cały tydzień staram się o nie intensywnie dbać, ale mimo wszystko w sobotę mam na to więcej wolnego czasu. Dziś przedstawię Wam mój przykładowy sobotni rytuał:)


1. Olejowanie


Na początek na sklap nałożyłam olejek łopianowy z kiełkami pszenicy i olejkiem jojoba. Ten sam olejek połączyłam z olejkiem Alterry i taką mieszankę dokładnie rozprowadziłam na całej długości włosów.
Zrobiłam to na ok. 5 godzin przed myciem:)







2. Mycie


Do tego celu użyłam intensywnie testowanego przeze mnie szamponu Love 2 mix Organic z pomarańczą i papryczką chilli. Myślę, że niedługo pojawi się recenzja tego kosmetyku, póki co mogę zdradzić, że bardzo się z nim polubiłam...:)











3. Odżywianie

Tutaj postanowiłam sięgnąć po balsam Natura Siberica Ochrona i Energia oraz dodać do niego próbkę Kolagenu i elastyny, którą otrzymałam jako gratis do zamówienia ze sklepu http://setare.pl/.
Efekt bardzo mi się spodobał. Włosy są mocno nawilżone, wygładzone oraz pokryte warstwą ochronną. Co więcej niesamowicie się błyszczą i są miękkie w dotyku. Myślę, że przy kolejnym zamówieniu wrzucę ten produkt do wirtualnego koszyka.







4. Stylizacja

Moja "stylizacja" opiera się wyłącznie na odżywce bez spłukiwania Joanna Naturia z lnem i rumiankiem. Nie używam żadnych pianek, lakierów. Ta odżywka  wgnieciona w umyte włosy w zupełności mi wystarcza.






A na koniec jak wyglądają moje włosy?



Moje włosy są obecnie świeżo po nałożeniu henny Khadi w kolorze ciemny brąz (10.09.)

wtorek, 11 września 2012

Sierpniowe denko

Ostatnio staram się być dzielna i sumiennie zużywać produkty, które zalegają w moich szafkach. Dziś będzie więc post na temat tego, co udało mi się zużyć w sierpniu:) Pokrótce opiszę co sądzę o danych produktach i czy do nich powrócę.



1. Płyn do płukania ust Listerine: bardzo mocny płyn. Podczas jego używania miałam wrażenie, że wypali mi usta! Nie lubię takiego efektu. Poza tym słyszałam, że dzięki zawartości alkoholu płyny do płukania ust mogą powodować uszkodzenia błony śluzowej. Dodatek środków odkażających może zaś zaburzać skład flory bakteryjnej w obrębie jamy ustnej, dlatego produktu tego nie kupię ponownie.

2. Emulsja odżywczo-nawilżająca na dzień Olay: bardzo ciężka i tłusta jak na emulsję na dzień. Zapychała mi pory i powodowała straszne świecenie się skóry w ciągu dnia. Zużyłam ją do końca jako kremu do rąk:) Nie kupię ponownie.

3. Szampon nawilżający granat i aloes Alterra: szampon przeciętny. Całkiem dobrze się pienił, dobrze mył, nie podrażniał, ładnie pachniał. Czegoż chcieć więcej?:D Ja nie wymagam zbyt dużo od szamponu, myślę więc że sprawdził się u mnie na tyle abym kiedyś w przyszłości kupiła go ponownie.

4. Żel pod prysznic Alterra: bardzo słabo się pienił, dlatego też był niesamowicie niewydajny. W buteleczce pachniał ładnie, natomiast podczas mycia zapach ten całkowicie się ulatniał. Mi SLS-y w żelach pod prysznic nie są straszne, moja skóra nie jest na nie wrażliwa, a lubię jak żel dobrze się pieni, dlatego nie kupię tego produktu ponownie.

5. Pianka do golenia Isana: tania, wydajna jednak przy dłuższym stosowaniu zaczęła podrażniać skórę. Jeszcze nie wiem czy kupię ponownie.

6. Olejek myjący Biochemia Urody: jeden z moich ulubieńców do demakijażu twarzy. Wspaniale zmywa makijaż i oczyszcza twarz nie podrażniając jej, nie wysuszając oraz nie powodując naruszania naturalnej warstwy ochronnej skóry. Do demakijażu oczu się u mnie nie sprawdził, ponieważ pozostawia mgłę na oczach czego ja znieść nie mogę:) Mimo to na pewno kupię go ponownie.

7. Tonik przeciw wypadaniu włosów Receptury Babuszki Agafii: O nim była osobna recenzja TUTAJ. Na pewno kupię ponownie.

8. Tusz do rzęs Wibo: ładnie rozdziela rzęsy, podkręca, ma wygodną szczoteczkę, kolor intensywnie czarny, jest tani. Robi wszystko to, co tusz robić powinien, oprócz jednej rzeczy, która w moich oczach go dyskwalifikuje. Mianowicie osypuje się. Niestety, mimo wielu zalet jakie posiada ten tusz raczej nie kupię go ponownie.

9. Tusz do rzęs Milion Lashes L'Oreal: tak jak wyżej. Wszystko byłoby Ok, gdyby się nie osypywał. Co więcej, jego cena jest zbyt wygórowana i nieadekwatna do jakości. Nie kupię ponownie.

   Jak widać, jest wiele rzeczy które się u mnie nie sprawdziły i do których nie wrócę ponownie. Cieszę się więc, że w końcu udało mi się je zużyć i będę mogła zastąpić je jakimiś nowymi perełkami:)

Pozdrawiam:)

sobota, 8 września 2012

Recenzja: Naturalny Ziołowy Lotion Przeciw Wypadaniu Włosów Receptury Babuszki Agafii

Dzisiaj recenzja produktu, któremu wiele zawdzięczam. Mowa tu o kolejnej rosyjskiej perełce, a mianowicie o toniku przeciw wypadaniu włosów Babuszki Agafii.


Na początek co mówi producent:
Naturalny ziołowy lotion przeciw wypadaniu, dzięki unikalnej kombinacji naturalnych składników, intensywnie wzmacnia i odżywia włosy oraz cebulki włosowe, skutecznie zapobiegając ich wypadaniu.

Skład:
Aqua with infusions of extracts: Carum Carvi, Quercus Robur Cortex, Persicaria Hydropiper, Acorus Calamus, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Benzyl Alcohol

Kminek (Carum Carvi) - dzięki dużej zawartości witamin (A, B1, B2, C, PP) i minerałów intensywnie odżywia zniszczone włosy i zapobiega ich wypadaniu.
Kora dębowa (Quercus Robur Cortex) - nadaje włosom połysk i piękny, głęboki koloryt, odświeża i pielęgnuje.
Rdest ostogorzki (Persicaria Hydropiper) - odżywia i regeneruje, działa przeciwłojotokowo, uelastycznia skórę, wzmacnia cebulki włosów, nadaje połysk.
Tatarak zwyczajny (Acorus Calamus) - odżywia i przeciwdziała wypadaniu włosów.

Jak widać skład jest genialny! Niema tutaj nic zbędnego i niepotrzebnego. Same naturalne składniki i kilka konserwantów. Nie zawiera alkoholu, który mógłby podrażnić wrażliwy sklap.

Cena i dostępność:
Za pojemność 150 ml

Moja opinia:
Jak wspomniałam wcześniej produktowi temu wiele zawdzięczam. Od zawsze borykałam się z problemem wypadających włosów. Raz było ich mniej, raz więcej. Wszystko zależało od ilości stresu, pogody.

I wreszcie nadszedł ten moment, kiedy udało mi się znaleźć coś co tak bardzo mi pomogło.
Tonik ten naprawdę ograniczył ilość wypadających włosów! Jestem tym zachwycona! Dawniej wyciągałam garści włosów podczas mycia, teraz tylko jest to symboliczne kilka kłaczków:)
W chwili obecnej używam już drugą buteleczkę tego kosmetyku, a w zapasie czeka już kolejna.
Pierwsze efekty zauważyłam już po tygodniu stosowania.

Produkt ten wcieram sobie w sklap codziennie i jest to niesamowicie przyjemne. Przede wszystkim ze względu na jego zapach, który wyjątkowo mi się podoba. Jest intensywny, ziołowy, ale bardzo go polubiłam:) Nie utrzymuje się on na włosach, ale może to lepiej, bo wtedy mogłabym przestać go tak bardzo lubić.

Kolejną ważną kwestią jest fakt, że tonik ten jest bardzo lekki. Istotne jest to wtedy gdy, tak jak ja, nie myjemy włosów codziennie, a codziennie stosujemy kurację tym tonikiem. Nie przetłuszcza on włosów, niczym nie obkleja i absolutnie nie obciąża, włosy są ciągle świeże i lekkie.

Co więcej, tonik ten znacznie przyspieszył porost moich włosów. Zaczęły śmigać jak szalone!
Bardzo mnie to cieszy, ponieważ jestem w trakcie zapuszczania włosów:)

Jeżeli chodzi o wydajność, myślę że jest dobra. Ja wylewałam go na głowę spore ilości i jedna buteleczka wystarczyła mi na ok. miesiąc. Potem zrobiłam 2 tyg. przerwy i już od tygodnia używam drugiego opakowania:)

Jedynym minusem, jakiego dostrzegłam jest opakowanie. Niestety, trzeba przelać ten tonik do czegoś bardziej wygodnego (ja użyłam opakowania po spirytusie salicylowym) i wtedy aplikacja jest znacznie wygodniejsza. Prosto z buteleczki ciężko go używać, ponieważ się rozlewa i dużo produktu się marnuje. Co więcej, zauważyłam że oryginalne opakowanie jest nieszczelne.



Konsystencja tego produktu jest jak woda. Kolor ciemnobrązowy.



Podsumowując, serdecznie polecam ten produkt, wspaniale działa i nie nadszarpnie zbyt naszego portfela:)

czwartek, 6 września 2012

Kilka faktów o moich włosach

Po kilkudniowej nieobecności spowodowanej moim pierwszym egzaminem na prawo jazdy, wracam z szybkim postem.
A tak na marginesie muszę się pochwalić, że udało mi się go zdać:)

Dzisiaj opowiem Wam troszeczkę o moich włosach.

Fakt 1.
Moje włosy są kręcone/falowane, zależy od dnia:) Dowiedziałam się o tym całkiem niedawno. Dawniej nienawidziłam moich włosów, ponieważ były suche, sianowate, po umyciu i rozczesaniu na mojej głowie pojawiał się puch. Dopiero moja kręconowłosa koleżanka podpowiedziała mi, abym spróbowała nie rozczesywać włosów po umyciu. Ku mojemu zdziwieniu na mojej głowie pojawiły się skromne loczki. Wtedy zainteresowałam się pielęgnacją CG, którą stosuję do tej pory. W chwili obecnej mój skręt jest wiele lepszy, przede wszystkim dlatego, że moje włosy są lepiej nawilżone.

Fakt 2.
Moje włosy są wysokoporowate. Włosy kręcone z reguły mają wysoką porowatość.

Fakt 3.
W przeszłości nosiłam fryzurę tzw. boba. Moje włosy były bardzo krótkie i mocno wycieniowane. Wtedy właśnie codziennie katowałam je prostownicą i nakładałam tony silikonowych "wygładzaczy" aby włosy "jakoś" wyglądały. Nie używałam wtedy żadnych masek. Od czasu do czasu nałożyłam pierwszą lepszą odżywkę. Podstawą był jedynie zwykły szampon. I takim właśnie sposobem doprowadziłam moje włosy do katastrofy. Jak sobie to przypominam, aż mam ciarki na plecach:D Na szczęście trafiłam kiedyś, przypadkowo, na bloga Anwen, później odkryłam inne blogi włosomaniaczek i wszystko się zmieniło:)
Dziś moje włosy są w o niebo lepszej kondycji:)

Fakt 4.
Moje włosy łatwo się przesuszają. Wystarczy, że na chwilę odpuściłabym intensywnej pielęgnacji, na głowie zagościłoby suche siano. Niestety, moje włosy są bardzo wymagające i wysoko stawiają mi poprzeczkę:)

Fakt 5.
Włosy farbuję już od dłuższego czasu henną Khadi w kolorze ciemny brąz.

Fakt 6.
Jestem w trakcie zapuszczania włosów. Jak wspomniałam wcześniej, moje włosy były krótkie i  mocno wycieniowane. Dopiero po ostatniej wizycie u fryzjera udało mi się całkowicie zejść z tego cieniowania:)
Obecnie moje włosy sięgają do ramion.
Teraz tylko pielęgnować, podcinać końcówki, przyspieszać porost i obserwować efekty:)

Pozdrawiam:)

poniedziałek, 3 września 2012

Kolejna paczka:)

Oj, szaleje ostatnio z tymi zakupami:)

A dzisiaj kolejna paczka ze sklepu  http://setare.pl/


Zamówiłam:
- 2x tonik przeciw wypadaniu włosów Receptury Babuszki Agafii klik
- szampon love 2 mix z pomarańczą i papryczką chili klik
- gratisy: kolagen i elastyna klik , glinka czerwona+algi klik

Tonik przeciw wypadaniu już miałam i bardzo mi pomógł, dlatego postanowiłam zamówić od razu dwie buteleczki. Myślę, że jego recenzja niedługo się pojawi.

Szampon jest dla mnie nowością. Jestem niesamowicie ciekawa czy faktycznie przyspieszy porost włosów jak to obiecuje producent.

Producent obiecuje również wzmocnienie cebulek włosowych i zapobieganie wypadaniu włosów.
Szampon ten ma poprawiać też krążenie krwi oraz mieć odżywcze i rewitalizujące działanie.
Zobaczymy...:)

sobota, 1 września 2012

Recenzja: Alterra krem do mycia twarzy

Dzisiaj przybywam z kolejną recenzją:)
Recenzją Kremu do mycia twarzy z wyciągiem z dzikiej róży Alterra:)
W chwili obecnej używam już drugą buteleczkę tego kosmetyku i jestem zadowolona. Czy będzie trzecia? Jeszcze nie wiem. Ale o tym później...:)



















Co mówi producent?

Krem myjący Alterra został opracowany specjalnie dla potrzeb młodej i wymagającej skóry. Łagodne substancje powierzchniowo czynne oczyszczają skórę dokładnie, nie uszkadzając jej bariery ochronnej. Połączenie substancji aktywnych w postaci oleju z dzikiej róży* orz oleju z pestek winogron działa pielęgnacyjnie i ochronnie na skórę już podczas jej oczyszczania. Testy dermatologiczne potwierdzają wyjątkowo dobrą tolerancję kremu myjącego Alterra na skórę.
* z kontrolowanej biologicznie uprawy.
Gwarantowane cechy produktu:
- nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujących,
- bez silikonów, parafin i innych związków olejów mineralnych,
- tam, gdzie to tylko możliwe, zastosowane składniki roślinne pochodzą z kontrolowanych biologicznie upraw i dziko rosnących zbiorów,
- dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie,
- nie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego.


Skład:
Aqua, Coco Glucoside, Glycerin, Alcohol*, Glycine Soja Oil*, Olea Europaea Oil*, Xanthan Gum, Caprylic/Capric Triglyceride, Rosa Canina Oil*, Vitis Vinifera Oil, Rosa Canina Fruit Extract*, Vitis Vinifera Fruit Extract*, Sodium Cocoyl Glutamate, Disodium Cocoyl Glutamate, Sodium Cetearyl Sulfate, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum**, Limonene**, Citronellol**, Linallol**, Citral**.
*składniki pochodzące z upraw ekologicznych.
**naturalne olejki eteryczne


Cena i dostępność: ok. 9 zł, Rossmann

Opakowanie: Bardzo poręczna i praktyczna tuba o pojemności 125ml.



Moja opinia:
Produkt ten kupiłam po tym jak nasłuchałam się i naczytałam bardzo pozytywnych opinii na jego temat. I nie zawiodłam się:) Wcześniej używałam olejku myjącego z Biochemii Urody. Sprawdzał się u mnie fantastycznie, dopóki nie pojawiły się upały i moja skóra zaczęła szaleć (od zawsze źle znosi lato). Potrzebowałam czegoś lżejszego, mniej tłustego. I tak trafiłam na ten krem.
Produkt nie podrażnia mojej wrażliwej skóry oraz jej nie wysusza. Nie ma także efektu mocnego ściągnięcia.
Ja używam go tylko do zmywania makijażu twarzy. Kiedyś spróbowałam zmyć nim oczy. Niestety, wywołał katastrofę:( Oczy piekły, były czerwone i widziałam przez mgłę. Ale nie mam mu tego za złe dlatego, że producent nigdzie nie obiecuje nam demakijażu oczu. Wręcz zaznacza, że jest to produkt do mycia twarzy.
W tym celu sprawdza się u mnie idealnie.
Zawsze dokładnie rozprowadzam go na twarzy, masuję aby dobrze połączył się z makijażem i jak zmywam to wszystko twarz jest naprawdę czyściutka:) Następnie przecieram twarz hydrolatem i wacik jest czysty. Bardzo dobrze usuwa więc makijaż.
Nie zawiera SLS dlatego też myje w sposób delikatny, nie naruszający jednocześnie warstwy ochronnej naskórka.
Wydajność określiłabym jako dość dobrą. Tyle tylko, że musimy dojść do wprawy z dozowaniem tego produktu. Ja na początku wylewałam na dłoń zbyt dużo, co odbiło się na jego zużyciu. Jednak nie jest to produkt drogi więc tragedii nie ma:D

We wstępie napisałam, że nie wiem czy kupię trzecią buteleczkę. A to dlatego, że po paru miesiącach codziennego używania zaczął mi przeszkadzać zapach tego kremu. Nie jest on jakiś śmierdzący, nie:) Pachnie wręcz ładnie. Ale jest zdecydowanie zbyt intensywny. Powoli zaczyna mnie męczyć, a czasami nawet podduszać podczas zmywania. Chyba przyda mi się od niego przerwa.

Jeszcze jedną wadą, którą dostrzegłam jest jego konsystencja. Zbyt rzadka. Czasem spada z palców w drodze do twarzy:)

W skali od 1 do 10 dostaje ode mnie mocną 8:)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...