Skład:
Cena: ok. 40 zł
Dostępność: większość aptek, Allegro.
Opakowanie: bardzo wygodna tubka, z cienkim "dzióbkiem", pozwalającym kontrolować ilość dozowanego produktu.
Pojemność: 40 ml
Konsystencja: bardzo lekki, szybko wchłaniający się krem, pozostawiający efekt matu na skórze.
Zapach: całkiem przyjemny; nie jest tak drażniący, jak u innych specyfików tego typu.
Moja opinia:
Moim zdaniem jest to najlepszy produkt do zadań specjalnych, ogólnodostępny, w przystępnej cenie. Jednak nie od samego początku mojej przygody z tym produktem było tak kolorowo.
Kurację rozpoczęłam pod koniec listopada. Effaclar Duo stosowałam codziennie na noc, cienką warstwą.
Początkowo byłam lekko zaniepokojona, ponieważ podczas nakładania na skórę, pojawiło się uczucie delikatnego szczypania i mrowienia. Na szczęście, po kilkukrotnej aplikacji, niedogodność ta całkowicie zniknęła. Moja skóra przyzwyczaiła się i zaakceptowała nowego towarzysza. Pojawiło się jednak nieco inne zjawisko. Dostałam wielkiego wysypu pryszczy. Większość podskórnych białych grudek (a miałam ich mnóstwo) przerodziło się w eksplodujące wulkany:) Zacisnęłam jednak zęby i pomyślałam, że moja buzia po prostu się oczyszcza. Po upływie ok. dwóch tygodni, wszystko zaczęło powoli wracać do normy. Niestety, pojawiło się wtedy delikatne wysuszenie skóry. Dlatego, używałam czegoś mocno nawilżającego na dzień i skóra z każdym dniem zaczęła wyglądać coraz lepiej.
Przede wszystkim, krem zredukował niedoskonałości skóry do minimum. Moja buzia jest gładka, pryszcze pojawiają się sporadycznie i znikają w błyskawicznym tempie.
Pozbyłam się nieestetycznej "kaszki", która męczyła mnie na czole i w momencie krytycznym, również na policzkach. Cera jest wyraźnie rozjaśniona i promienna. Poza tym, pomijając początkowe niestabilności, krem nie wyrządził żadnej szkodny mojej twarzy. Był wystarczająco delikatny i przyjemny w stosowaniu. Po kuracji Effaclar'em, moja skóra jest po prostu bardzo dobrze oczyszczona.
Jeżeli chodzi o odblokowanie porów, to tutaj niestety nie zauważyłam wielkich fajerwerków. Wydaje mi się, że są one jedynie nieco mniej widoczne, bardziej ściągnięte.
W kilku słowach podsumowania, muszę stwierdzić, iż jestem oczarowana tym produktem. Jest to krem, któremu zawdzięczam doprowadzenie mojej, mimo że już nie nastoletniej, ale wciąż rozszalałej skóry do porządku. Wreszcie mogę swobodnie wyjść z domu bez makijażu i czuję się z tym dobrze.
Jeżeli, któraś z Was boryka się z podobnym problemem, polecam spróbować. Krzywdy ten krem nie wyrządzi, a może jedynie realnie pomóc.
Naprawdę polecam...:)
Magdalen...
Mam identyczny problem do Twojego. Czytałam o nim wiele opinii pozytywnych, ale dopiero po Twoim poście zdecydowałam, że jutro lecę po niego! :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować:) Być może okaże się pomocny również Tobie:)
UsuńTeż go kiedyś używałam i był świetny! W ogóle produkty tej marki są bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńhm,kupuje!:)
OdpowiedzUsuńprzekonałas mnie;)))
Obecnie stosuje TriAcneal, ale zaczynam powoli żałować, że go kupiłam. Następnym razem, chyba zdecyduję się na Effaclar Duo, wiele o nim słyszałam, no a po Twojej recenzji mam na niego jeszcze większą ochotę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A.