Dostępność: Zrób sobie krem KLIK
Cena: 6,30 zł - 50 g
12,60 zł - 125 g
23,94 zł - 250 g
Skład mineralny: kaolinit, dużo żelaza dzięki któremu glinka zawdzięcza swój kolor, glin, miedź, kwarc, krzem, glin, magnez, sód, potas i inne mikroelementy i sole mineralne.
Od producenta: [źródło]
Właściwości i zastosowanie:
Glinka czerwona znajduje zastosowanie w pielęgnacji cery tłustej i normalnej. Działa delikatnie odtłuszczjąco i łagodniej ściąga pory niż glinka zielona. Polecana jest dla cery z trądzikiem różowatym, zapobiega także rozszerzaniu się naczynek krwionośnych. Remineralizuje skórę, oczyszcza z toksyn. Dla cery delikatnej wrażliwej polecamy mieszać w proporcjach 1:3 glinkę czerwoną z glinką białą. W ten sposób otrzymuje się tak zwaną glinkę różową.
Glinkę czerwoną można używać także jako surowiec do produkcji kremów, mleczek i toników. W kosmetykach powoduje efekt matowienia, absorbuje nadmierną produkcję łoju oraz wzbogaca krem w mikroelementy i sole mineralne.
Moja opinia:
Glinkę stosowałam na twarz, raz w tygodniu, w formie maseczki.
Co do jej działania mam mieszane odczucia. Glinka słabo oczyszcza skórę. Nie zauważyłam wpływu na zmniejszenie czy ściągnięcie porów.
Po jej zastosowaniu, skóra jest delikatnie wygładzona, wygląda na bardziej wypoczętą, jednak lepsze efekty uzyskuję dzięki algom morskim. Mam wrażenie, że one znacznie lepiej oczyszczają i wygładzają moją skórę, niż glinka czerwona.
Zaletą tego produktu, jest jego delikatność. Nie podrażnia skóry, nie przesusza jej. Należy jednak pamiętać, aby nie dopuścić do całkowitego zaschnięcia glinki na twarzy, ponieważ może dojść wtedy do mocnego wysuszenia i nieprzyjemnego ściągnięcia skóry.
Jeżeli chodzi o matowienie buzi, to tutaj jest mi się dość ciężko ustosunkować. Moja skóra bardzo rzadko się świeci. Mam jednak wrażenie, że glinka faktycznie sprawia, że twarz jest nieco bardziej matowa, niż była przed jej zastosowaniem.
Jednak najgorszą wadą, jak dla mnie jest to, iż glinka zostawia po zmyciu brzydką marchewkowo-pomarańczową warstwę na skórze. Buzia wygląda jak po nieudanym eksperymencie z samoopalaczem:) Na szczęście warstwa ta schodzi wraz z żelem lub mydłem (hydrolat czy tonik niestety sobie z tym nie radzi). Nie podoba mi się jednak to, że po maseczce muszę ponownie, bardzo dokładnie oczyszczać twarz, jakimś silnym preparatem.
Podsumowując, glinka ta może sprawdzić się u osób ze skórą suchą, delikatną i wrażliwą. Dla skóry tłustej czy trądzikowej może okazać się za słaba.Ja niestety nie jestem z niej zadowolona. Znam inne maseczki, które działają znacznie lepiej i po zmyciu zostawiają skórę czystą, niewymagającą ponownego oczyszczania.
Pozdrawiam,
Magdalen...:)
Ja mam czerwoną glinkę z Setare i jestem zachwycona :D ale moja nie zostawia na twarzy takiego koloru ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam czerwonej glinki , ale biała uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńja zamowilam sobie teraz czerwoną glinke - jak przyjdzie przystapie do testów:)
OdpowiedzUsuńGdybym miała napisać recenzję tej glinki to byłaby ona identyczna :)
OdpowiedzUsuńTeż mam czerwoną z ZSK i jestem średnio zadowolona.
Właśnie słabo oczyszcza (po zielonej efekt jest wow, tu prawie żadnego) i denerwuje mnie że muszę po niej myć twarz najlepiej mydłem, żeby ją do końca zmyć, bo przy toniku czy hydrolacie wacików można zużyć 10 a one wciąż będą brudne)
Umywalkę też muszę myć bo zostawia brzydki czerwony osad.
Ogólnie glinki tak, ale czerwonej nigdy więcej.
A w ogóle to dziś pierwszy raz weszłam na Twojego bloga, bardzo mi się spodobało, od razu dołączyłam do obserwatorów i się ogólnie witam :)